Piotr Adamczyk to człowiek niezwykły już od dnia swoich narodzin, bowiem przyszedł na świat w Warszawie 21 marca /1972roku/ tj. w pierwszym dniu wiosny. Kiedy nadchodzi wiosna, wszystko z wielką siłą budzi się do życia i na wyścigi wzrasta, a potem rozkwita. Urodzony w tym dniu nosi więc w sobie energię wiosny, zawsze dąży do bycia pierwszym i najlepszym. Piotr Adamczyk urodził się pod szczęśliwą gwiazdą i jest po prostu skazany na sukces. Ma mnóstwo talentów, urodę, wdzięk i uwielbienie kobiet. Jak sam powiedział w jednym z wywiadów, zawsze „nakręca” się tym co nowe. „Zachwycam się nowym światem, nową przestrzenią, nowymi obszarami, nową dziedziną, człowiekiem i zawsze z każdego takiego zachwytu coś zostaje. Ale myślę, że największym moim zachwytem życiowym jest aktorstwo. Bez tego, nie byłoby niczego innego… Mam po prostu mnóstwo pomysłów. Jestem człowiekiem, który lubi być wszechstronny i staram się nim być nie tylko w swoich rolach, ale także w życiu. Każde nowe doświadczenie daje mi ogromną satysfakcję”. Tak więc Piotr Adamczyk to nie tylko znakomity aktor filmowy, teatralny, telewizyjny, dubbingowy, ale także restaurator, producent, poliglota, podróżnik. To aktywny sportowiec, który biega, jeździ konno, skacze ze spadochronem, boksuje, pływa, jest zapalonym nurkiem, lubi wspinaczkę skałkową, ponadto ratuje zwierzęta. Na pytanie „Jaka pasja wygrywa w Twoim życiu?” odpowiada jednak zaskakująco „Pasja do poznawania ludzi oczywiście… Naprawdę uważam, że kiedy uśmiechamy się do nowo poznanej osoby i zaczynamy z nią otwarcie rozmawiać, to nie ma bata, ona odpowie nam tym samym. I to jest w życiu najpiękniejsze. A aktorstwo kocham dlatego, że umożliwia mi ciągłe poznawanie nowych ludzi.” A jak to się zaczęło? Otóż „… Już w dzieciństwie miałem silne przekonanie, że to jest to , co chcę robić w życiu… Pamiętam, jak przy okazji obchodów jakiegoś święta, na które poszedłem, bo miała być sprzedawana coca-cola, zobaczyłem chłopca, recytował wiersz na oczach tłumu. Stał na prowizorycznej scenie zupełnie bez stresu! Zazdrościłem mu pewności siebie. I wtedy oprócz smaku coca-coli poznałem też smak teatru. Potem dostałem się do ogniska teatralnego „U Machulskich”. Teatr stał się ważniejszy niż szkoła i mecze na osiedlowym boisku.” To wówczas rozpoczęły się wyjazdy na warsztaty zagraniczne i początki grania w obcych językach. Potem kontynuował naukę w liceum w klasie humanistycznej, w której był jedynym osobnikiem płci męskiej. Dzięki temu ma ogromne doświadczenie w obcowaniu z kobietami. Musiał się jednak uodpornić na wiele żarcików pod jego adresem. Na lekcji fizyki nauczycielka mówiła: „ Czy zapisałyście wszystko w zeszytach? Ach przepraszam, mamy tu jednego rodzynka.” Na lekcjach WF-u nauczyciel żartował: „Adamczyk, w dwuszeregu zbiórka, kolejno odlicz. O, widzę, że mamy 100% -tową frekwencję, to co, będziemy dzisiaj grać w piłkę? Adamczyk, podziel się na drużyny”. Z racji nazwiska rozpoczyna listę absolwentów rocznika 1995 w warszawskiej PWST, obecnie Akademii Teatralnej, ale pierwsza pozycja to również wyniki za naukę. Aktorskiego fachu uczył się, między innymi, od Zbigniewa Zapasiewicza, Gustawa Holoubka i od opiekunki roku, Anny Seniuk. Na II roku studiów pojechał na stypendium do Brytyjsko-Amerykańskiej Akademii Teatralnej w Londynie, gdzie w przedstawieniu dyplomowym zagrał w języku angielskim Hamleta. Po studiach kariera w kraju i za granicą nabrała tempa i trwa nieprzerwanie do dziś. Występował w filmach i serialach: „Boża podszewka” w reżyserii Izabeli Cywińskiej, „Cwał” – Krzysztofa Zanussiego, „Sława i chwała”- Kazimierza Kutza. Doświadczenie licealne z żeńską klasą z pewnością było bardzo przydatne w filmie „Och, Karol 2”. Tego typu doświadczenia nazwał „hardcorem”, po którym bycie aktorem z piątką cudownych dziewczyn, pięknych aktorek na planie, było jak lekka przebieżka po ultramaratonie. Duety damsko-męskie bawią i wzruszają w „Nie kłam kochanie” z Martą Żmudą-Trzebiatowską, „Lejdis” – z Izabelą Kuną, czy w „Przepisie na życie” z Mają Ostaszewską.Wcześniej były jednak dramatyczne i skomplikowane relacje polsko-francuskie w filmie Jerzego Antczaka „Chopin. Pragnienie miłości”, w którym zagrał tytułową rolę. Był to początek wielkiej kariery na dużym ekranie, ale równocześnie koniec boksu, ponieważ koledzy-aktorzy ostrzegali: „Fryderyk, uważaj na paluszki”. Ta kreacja przyniosła nagrodę za główną rolę męską na MFF „Stożary” w Kijowie. Równolegle z polską wersją tego filmu powstała wersja w języku angielskim, która była pokazywana w ponad 40 krajach świata. Film ukazał się na DVD m.in. w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Rosji, Norwegii, Szwecji, Danii, Portugalii, Słowenii, Grecji, Ukrainie. Na swoim koncie ma również rolę w filmie portugalskim. Jako poliglota grał po angielsku, włosku, portugalsku, a nawet po szwedzku. Wielki talent aktorski Piotra Adamczyka cały świat podziwiał w filmie produkcji polsko-włosko-francusko-niemiecko-kanadyjskiej, w reżyserii Giacomo Battiato, „Karol. Człowiek, który został papieżem”. Film odniósł spektakularny sukces we Włoszech. Przed odbiornikami telewizyjnymi w ciągu dwóch kolejnych wieczorów zasiadło ponad 12 milionów ludzi. Za tę kreację otrzymał „Ischię”, nagrodę za najlepszą rolę telewizyjną. Dopełnieniem była kontynuacja losów wielkiego Polaka w następnej międzynarodowej koprodukcji „Karol. Papież, który pozostał człowiekiem”. Wielkie aktorstwo, trud i odpowiedzialność za odegranie roli Jana Pawła II docenił również burmistrz Rzymu przyznając nagrodę „Simpatia”.W jednym z wywiadów tak wspomina ten sukces: „Pamiętam, jak zostałem zaproszony do Stanów na premierę filmów o papieżu. W budynku Reutersa miałem wywiad na żywo dla 15 stacji w różnych stanach, a później wejście w popołudniowych wiadomościach w Fox TV. Jechałem przez ulice Nowego Jorku wielką limuzyną, asystentka tłumaczyła mi kolejność wywiadów, których mam udzielić. A ja przypomniałem sobie wtedy siebie sprzed kilkunastu lat, gdy broniłem prowizorycznej bramki na osiedlowym boisku. Pomyślałem, że gdyby wówczas ktoś odkrył przede mną przyszłość i pokazał mi ten moment w Nowym Jorku, uznałbym, że chwycę Pana Boga za nogi. I że większego szczęścia już na pewno do końca życia nie przeżyję. Jednak wtedy chciałem jak najszybciej mieć to za sobą, bo umierałem z nerwów, że nie zrozumiem angielskiego z teksańskim akcentem, że się pomylę, mówiąc, że się zbłaźnię. Moment przeżywania sukcesu nie oznaczał euforii, lecz strach, lęk i obawę!”. Mamy nadzieję, że Pola Negri, która z Lipna zawędrowała na szczyty Hollywood, pomoże „dźwigać” ten międzynarodowy sukces. Jej życie również było bardzo kolorowe i pełne różnych pasji: do tańca, śpiewu, ale przede wszystkim do aktorstwa. A sukcesów i ról wciąż przybywa:• Trzykrotny laureat nagrody „Telekamera w kategorii najlepszy aktor” – 2006, 2011, 2012;• Nagroda im. Leona Schillera;• Małe Berło, nagroda od Janusza Gajosa;• Wiktor – nagroda dla najpopularniejszego aktora telewizyjnego w 2005 roku;• Złota Kaczka dla najlepszego aktora sezonu 2007/2008;• Złoty Mikrofon za „wszechstronne aktorstwo radiowe i wybitne interpretacje postaci literackich w Teatrze Polskiego Radia”;• Złota statuetka Marka Aureliusza – najbardziej prestiżowa nagroda publiczności – na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Rzymie za film ”Rezolucja 819”, którego był współproducentem. Do współpracy zaprosił go wspomniany już Giacomo Battiato – reżyser filmów o Janie Pawle II. Włosko-francusko-polska produkcja wstrząsnęła festiwalową publicznością. W jednej z głównych ról wystąpiła Karolina Gruszka.• Miesiąc temu, 11 kwietnia 2014 został odznaczony srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”;• Dzisiaj, my lipnowianie – ziomkowie Poli Negri, ośmielamy się wręczyć Politkę, nagrodę za wspaniałą karierę międzynarodową.Niedawno Halina Machulska zapytana o to, kto jest jej najlepszym wychowankiem spośród licznego grona adeptów sztuki teatralnej, obecnie wielu znakomitych aktorów i aktorek, po chwili zastanowienia wymieniła Piotra Adamczyka. Podkreśliła, że jest on wyjątkowy, ponieważ to przede wszystkim dobry, skromny człowiek. „Jestem człowiekiem starej daty. Chciałbym, by było prawdziwie i uczciwie, by wszyscy grali fair… Po prostu taki jestem…”